
Z DZIENNIKA OLDSKULOWEJ PASIEKI
luty 2021
Zima zaskoczyła anomalią pogodową. W ciągu kilku dni obudziła się do życia cala przyroda. Śnieg stopniał, spod starej trawy i uschniętych liści wychodzą źdźbła nowych roślin a na drzewach nabrzmiewają pąki czekając na rozkaz wiosny. Pasieka też nie próżnowała i nie zaspała. Pogoniła do pracy najpierw właścicieli a potem i pszczółki rozpoczęły nowy cykl życiowy. Zatoczyło się koło natury.
18 lutego Dokarmianie pszczół wiosną
Dzień popisał się pogodą. W słońcu ponad 10 stopni i choć na łąkach jeszcze gruba warstwa śniegu miło spędzało się czas na zewnątrz. Prognoza pogody cieszy wizją oblotu pszczół więc powędrowaliśmy z łopatami do pasieki.

Ciężko było odgarniać mokry śnieg ale uchroni to pszczoły przed krzepnięciem z zimna kiedy będą przysiadać na ziemi. Przy okazji delikatnie osłuchaliśmy ule. W jednym podejrzanie huczały pszczoły. Reszta była spokojna.

Jest to też efekt wczesnego koszenia łąk na naszych terenach. Nagle w ciągu kilku dni znika wszystko co daje pszczołom jakieś korzyści. W lesie nie kwitnie już nic a łąki zostają pozbawione nawet tych nielicznych kwiatów, które kwitną. Pszczoły zbierając zapasy na zimę równocześnie potrzebują dużo pyłku – dla siebie, żeby dobrze przetrwać zimę i mieć siły do wiosennych prac i dla czerwiu, który pojawia się w ulach zanim zakwitną pierwsze pyłkodajne rośliny. Kiedy pożytki nagle się urwały pszczoły dosłownie oszalały. Zrobiły się wściekłe, że trudno było do nich podejść i rozpoczęło się rabowanie. Ale taka jest polityka Parku Narodowego. Nie pomogły tłumaczenia i prośby. Dziwne to bo sami mają pasiekę.
Głodne pnie dostały porcję ciasta na ramki i szybko oceniliśmy stan zapasów. Pokarmu jeszcze miały w małym zapasie ale pierzgi ani grama. Dla mniejszej straty ciepła w ulach na ujęliśmy kilka ramek, wszystkie dostały poduszki wypełnione słomą na powałki i zawęziliśmy wylotki ( to akurat również czynność antyrabunkowa ).
Większe porządki planujemy w środku tygodnia kiedy mają być dwucyfrowe temperatury i to nareszcie na plusie ?

23 lutego pierwszy oblot i nowe poidło dla pszczół
Pierwszy oblot. Temperatura w słońcu powyżej 10 stopni i pszczółki ruszyły. Najsłabiej oblatywał się ostatni pień ale nie było widać przy nim jakiś anomalii. Z okazji tego ważnego dnia pszczoły dostały w prezencie nowe poidło ?.

Oczywiście pierwsza musiała wypróbować go największa pszczółka ale i te mniejsze znalazły je bardzo szybko i zaczęły korzystać. Od zwykłej kuwety z wodą, żwirem i mchem jest lepsze pod tym względem, że:
- woda nie stoi – czyli się nie psuje,
- powoli skapując zakosami nagrzewa się od słońca,
- pszczoły nie mają opcji wpadnięcia do wody i utopienia się,
- obsługa poidła raz na kilka dni.
- Same plusy.
24 lutego pierwszy wiosenny przegląd uli
Ciepło a nawet bardzo ciepło. Temperatura aż dziwna jak na zimę. Korzystając z darowanej pogody zrobiliśmy pierwszy przegląd wiosenny uli.
Przezimowały wszystkie rodzinki czyli 5/5. Osypu dużego też nie było. We wszystkich ulach są matki, które delikatnie zaczęły już czerwić. Czerwiu na ramkach jest na razie niewiele ale widać, że pszczoły zakończyły zimowanie.
Niestety prognozy na najbliższe dni nie są już tak łaskawe i zapowiadają powrót mrozów. Pszczoły wtedy muszą się solidnie napracować aby utrzymać w gnieździe temperaturę 36 stopni. Jeżeli na zewnątrz spadnie do -9 różnica jaką muszą wypracować będzie ogromna. Aby uzupełnić im pokarm białkowy w zastępstwie pierzgi, której w ulach brak – zamówiliśmy substytut pyłku. Mikstura w niczym nie przypomina naturalnego pyłku ale lepsze to niż nic. Bez białka larwy nie będą się rozwijać a matka dobrze czerwić. Proszek podaliśmy roztarty na ramkach. Mam nadzieję, że pszczoły zabezpieczone maskami p-gaz nie wyrzucą taśmociągiem tej mikstury z uli ?.

Gniazda ścieśniliśmy zostawiając po 4 ramki WZ w każdym: dwie z rozpoczętym już czerwieniem, ramka pyłku i ramka z pokarmem. Do tego maty słomiane, zatwór i poducha na górę. Powinno im być ciepło kiedy temperatura znowu spadnie. Dzień po oblocie 4 rodzinek wystawiła nosy z ula i ostatnia. Oblot był intensywny i głośny. Wszystkie również tego dnia zaczęły nosić pierwszy pyłek. Jakaś leszczyna lub wierzba musiała zakwitnąć w zacisznym miejscu i mikroby szybko wykorzystały okazję.

Co kwitnie w lutym?
W zasadzie do dzisiaj nic :). Wszystko dopiero nieśmiało wychodzi z ziemi lub przystraja się pączkami. W jakimś bardzo ciepłym i zacisznym miejscu, chyba na paru gałązkach musiała zacząć pylić jakaś wierzba. Pszczółki wracały z żółtymi obnóżami. Niezbyt bogate to jeszcze zbiory ale pierwsze już są.







A żeby nie było już zbyt pięknie – dzień zakończył się tak 🙂 :
